Bułeczki na majówkę, na śniadanie, do obiadu czy kolacji ... te bułeczki są naprawdę doskonałe. Nie jestem miłośniczką tego rodzaju pieczywa, ale mam w domu jednego ich wielbiciela, więc od czasu do czasu testuję różne malutkie wypieki. Najczęściej to niewypały, czasem nawet nie dają się porządnie formować. Ale te przeszły moje najśmielsze oczekiwania.
Bezproblemowe w przygotowaniu, szybko pojawiają się na stole, co jest ogromną zaletą, gdy musimy się spieszyć. Ich formowanie też nie jest jakoś szczególnie męczące. Ciasto minimalnie tylko lepi się do rąk, ale jeśli zostawimy je podzielone na kuleczki na 10-15 minut, zyskuje na sprężystości i lekko podsycha, dzięki czemu daje się dowolnie kształtować.
I najważniejsze - smak i konsystencja są wyborne. Miękki miąższ, lekko chrupka, ale nie krusząca się skórka kryją w sobie smak wcale nie taki neutralny. Zapewne dodatek miodu i tłuszczu to powoduje, a gdy jeszcze lekko doprawimy bułeczki - obowiązkowo w stylu meksykańskim - odrobiną chili i kuminu dodamy im lekkiego pazura.
Atinko, dzięki wielkie za tę recepturę. Z pewnością nie raz jeszcze będą się u mnie pojawiać. Dość powiedzieć, że piekłam je już dwa razy i już wiem, że jutro znów powstaną :-)
Przepis tu i tu.
Moja zmiana to dodatek kuminu i chilli oraz sposób wyrabiania, gdyż do zaczynu dodawałam stopniowo mąkę i sól, a masło dodałam na końcu, gdy już ciasto połączyłam w jednolitą masę.
Smacznego.
Bezproblemowe w przygotowaniu, szybko pojawiają się na stole, co jest ogromną zaletą, gdy musimy się spieszyć. Ich formowanie też nie jest jakoś szczególnie męczące. Ciasto minimalnie tylko lepi się do rąk, ale jeśli zostawimy je podzielone na kuleczki na 10-15 minut, zyskuje na sprężystości i lekko podsycha, dzięki czemu daje się dowolnie kształtować.
I najważniejsze - smak i konsystencja są wyborne. Miękki miąższ, lekko chrupka, ale nie krusząca się skórka kryją w sobie smak wcale nie taki neutralny. Zapewne dodatek miodu i tłuszczu to powoduje, a gdy jeszcze lekko doprawimy bułeczki - obowiązkowo w stylu meksykańskim - odrobiną chili i kuminu dodamy im lekkiego pazura.
Atinko, dzięki wielkie za tę recepturę. Z pewnością nie raz jeszcze będą się u mnie pojawiać. Dość powiedzieć, że piekłam je już dwa razy i już wiem, że jutro znów powstaną :-)
Przepis tu i tu.
Moja zmiana to dodatek kuminu i chilli oraz sposób wyrabiania, gdyż do zaczynu dodawałam stopniowo mąkę i sól, a masło dodałam na końcu, gdy już ciasto połączyłam w jednolitą masę.
Smacznego.
8 komentarzy:
ach! nadałaś więc im pazurrra, fajnie (:
to są bułeczki idealne na dzisiejsze leniwe niedzielne śniadanie. szkoda, że nie mogę się poczęstowac.
Asiejku dzisiaj poniedziałek xD
(:
Tili , bułki śliczne i zdjęcia takie fajniutkie
pozdrawiam
Ja też nie jestem wielbicielką bułek, ale te są wyśmienite. I twoje udały się rewelacyjnie.
piękne bułeczki i zdjęcia, skusiłabym się na jedną z miodkiem :)
Wspaniale wyglądają :) Wyglądają perfekcyjnie :)
Tili ładnie Ci się udały bułeczki :)) Pyszne są, to wiem:) My uwielbiamy właśnie takie pieczywko:)
Pozdrawiam:)
Prześlij komentarz