wtorek, 6 kwietnia 2010

Chleby, chleby, chleby

W tym roku przed Wielkanocą postanowiliśmy obdarować naszych bliskich i innych nam ważnych domowymi bochenkami. Na kilka dni nasza kuchnia zamieniła się w piekarnię, a właściwie w działającą intensywnie piekarnie. Na zmianę odświeżaliśmy, mieszaliśmy, wyrabialiśmy. Kamień w piekarniku, aż podrygiwał z rozgrzania. A kratka do studzenia wreszcie mogła poczuć się Kimś. Wystudzone bochenki lądowały w fikuśnym, celofanowym opakowaniu i jechały na rowerze (z kierowcą) do adresatów naszych piekarniczych wyczynów. Wśród tych wielkanocnych, chlebowych szaleństw był i ten. Zaproponowany przez Patrycję, hamelmanowy chleb na dwóch zakwasach. Tym milej pieczony, że i sam Hamelman nadesłał świąteczne życzenia. Jaka szkoda, że nie mogliśmy odwdzięczyć się chlebem.
Żałuję też, że moja transoceaniczna rodzina nie mogła delektować się zakwasowymi kromkami. Niestety. Nasze chleby co prawda latały już przez ocean, ale to zawsze jest pewne wyzwanie. Dzielimy się nimi wirtualnie.

Chleb na dwóch zaczynach to nasz domowy klasyk. Arystokrata wśród chlebów. Wyrazisty smak, wspaniałe dziury i długo, długo świeży. A i nieświeży dobry!
Tym razem miałam z nim pewne problemy, ciasto było naprawdę lejące ( a jak już pewnie wiecie jestem raczej zwolenniczką rzadkich ciast) i nijak nie udawało się ładnie uformować. Stąd pewne bąble na boku. No i w obawie przed dziurą jak dla myszy musiałam go przekroić przed sprezentowaniem, gdyż jeden z obdarowywanych był psychoanalitykiem ;-) Przepis znajdziecie w zaproszeniu. Jutro podsumowanie. Mam nadzieję, że święta wam się udały. Wypoczęłyście i macie zapał do kolejnych edycji. A może i gospodarzenia?

9 komentarzy:

Tilianara pisze...

Wow, ale piękne bochenki! Naprawdę jesteście niezwykli w tej wspólnej pracy :)

Ania pisze...

Śliczne chleby! Mnie ten na 2 zaczynach cos tym razem nie chciał rosnąć, może zakwas za młody (testuję go ostatnio, ale chyba będę musiała zrobić mu kilkudniowe odścieżanie i dokarmianie bo coś chyrlawy ;-)). Za to wyszła mi piękna chałka (Hamelamanowska), chleby z ziarnami i z siemieniem. Muszę zaliczyć te Święta do udanych pod względem piekarniczym! Pozdrawiam,

ptasia pisze...

Śliczny stosik na ostatnim zdjęciu ;)

Anonimowy pisze...

Dostać taki prezent to sama przyjemność!

Piękne bochenki.

Pozdrawiam! :)

Majana pisze...

Piękne chleby!:)))
Pozdraiwam:)

Waniliowa Chmurka pisze...

Hehe:)
Ja obdarowałam czteroma chlebami bliskich:)

Magoldie pisze...

Czy moze byc lepszy prezent od takiego pieknego bochenka???

Gosia Oczko pisze...

O! Ale ma wnętrze! :)

Unknown pisze...

taki suwenir to piękna sprawa!
ja jeden bochenek tego chlebka też podarowałam przyjaciołom (nie wiem czy wiekszą radość sprawiło to obdarowanym, czy mnie ;-))
śliczne Wam wyszły (niesamowita jest ta Wasza narzeczeńska kooparecja!!!).