W tym tygodniu WP gospodarzyła Paulina, która puściła wodze fantazji i zaproponowała nam drożdżowego koguta. Chlebowy kogut z moich wspomnień to ten z Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Pamiętam wycieczki szkolne i długie kolejki po maślane ptaszysko. Nigdy nie napoczynałam swojego od razu. Chowałam do niebieskiego chlebaka. Na potem. Przygnieciony plastikowym bidonem rzadko przeżywał autokarową podróż. Gdy byłam już prawie dorosła jeździłam do Kazimierza na romantyczne i te bardziej szalone weekendy. Pamiętam noc pod gołym niebem na jakieś baszcie czy wieży. Pierogi u Fryzjera, długie spacery nad Wisłą i mrożący krew w żyłach powrót do domu z kierowcą bez prawa jazdy. Kogut towarzyszył mi niezmiennie. W Kazimierzu mieszkała też babcia moich pierwszych przyjaciółek, podobnych jak dwie krople wody. Jednej z nich dziś dałam Koguta. Na powitanie. Nina witaj w Polsce! Swojego koguta upiekłam z połowy porcji z przepisu Pauliny. Zamiast masła roślinnego dałam zwykłe. Podczas plecenia i ja puściłam wodze fantazji, stąd kogut przypomina bardziej kurę i to podczas zapalenia ślinianek przyusznych zwanego świnką. Powitalna pieczęć to mąka żytnia typ 720 z wodą. Napis z karmelu.
Na razie urzęduję tu sama. Mam nadzieję, że Tili dołączy do nas już wkrótce.
niedziela, 21 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
22 komentarze:
Znam kazimierskie koguciki:)
Wow, Narzeczono!
Brak słów. Bardzo mi się podoba:)
świetny!
heh ja właśnie na anatomii przerabiam głowę i szyję - miałam dokładnie to samo na myśli: 'wygląda jak podczas zapalenia ślinianek przyusznych' w ostatniej chwili się spostrzegłam, że sama to napisałaś ;) śliczny kurak!
A ja te kazimierskie koguty jeszcze i teraz kupuję, z sentymentu. Tyle że smak im się zmienił - ciasto jest lżejsze i słodkie. Dawniej koguty bywały twardawe, bułowate, nadawały się na kanapki.
Przepiękny kogut! Po prostu się zakochałam. ;))
A będąc w Kazimierzu niestety nie spróbowałam koguta. Ale nadrobię. Mam czas...
Pozdrawiam! :)
Ale przepiękny kogut ! mój przy nim to praca przedszkolaka :D Wspaniały :)
Hmmm. I co ja mam powiedzieć. Dziękuję.
Viri: Głowa i szyja....Kiedy to było.
An-na: szkoda że słodkie ja też pamiętam takie kanapkowe. Kanapka z dzioba.
Alivea: przesadzasz.
Patrycjo jak Ty przyjedziesz, też mogę cie powitać jakaś plecionką ;-)
no rewelacja :) fajnie oglądać różniaste koguty hihihih
dzięki za wspólne pieczenie :)
ale przystojniak, fiu fiu :)
o tak bardzo przystojny kogut , bardzo
piękny!
fajniutki, nigdy nie byłam w posiadaniu kogucika, a ten wygląda zachęcająco
Prawdziwa z Ciebie artystka :)
piekne cudo :)
Wow!! Kogut jest rewelacyjny. bardzo mi sie podoba:) No ślicznie go zaplotłaś:) Pozdrawiam:)
Profesjonalny splot! Swietny ten kogucik!:))
Pozdrawiam.
Bardzo dziękuje. Niestety dokładnej instrukcji splotu podać nie mogę, był to wytwór chwili ;-)
Wow!
ale napis!:DDD
Ps: Oto mój wczorajszy kogucik-http://galeriachleba.blogspot.com/2010/03/kogucik.html
Pozdróweczka:*
Kasiu jesteś genialna :)))
Nie ma on świnki nic a nic przecie to piękny kogucisko jest :)
Rany, jak Wy to robicie?! Cudny jest!
Mi wyszła bardziej abstrakcja... zdecydowanie bardziej. Wrzucę w ciągu godz. na blo.
Abstrakcja tu :)
http://cosniecos.blox.pl/2010/03/Weekendowa-Piekarnia-67-Wielkanocny-Kurczaczek.html
Wiosenne przesilenie i osłabienie organizmu po zimie tłumaczy tę świnkę ;))) Szyję kogutowi trzeba tylko obwiązać szalikiem ;))
Prześlij komentarz