Kończy się 75'te wydanie Weekendowej Piekarni. Wydanie królewskie, dzięki kształtowi bochenka, ale i dzięki kolejnemu znaczącemu numerowi naszej zabawy. Kto by pomyślał, że tyle tygodni będziemy razem piec i że wciąż i wciąż, będzie to taką wciągającą zabawą. By w sposób szczególny uczcić tę okazję, postanowiłyśmy spotkać się z Narzeczoną na wspólnym pieczeniu zaproponowanego przez nas wypieku.
Dwa zaczyny już ogrzewały się na blacie, gdy obie weszłyśmy do mojej kuchni. Potem odmierzanie i odważanie, mieszanie i wyrabianie, aż w końcu czekanie i formowanie. Wszyscy, którzy pieczecie domowe pieczywo znacie te etapy oraz zapewne i dla Was są to jedne z najmilej spędzonych chwil. Tym bardziej przyjemne, gdy po czasie spędzonym w miłym towarzystwie uzyskujemy pięknie pachnący, wybornie smakujący, urzekający swym wyglądem chleb.
Gdy pakowałyśmy pierwszą tiarę do papierowej torebki, wiedziałam, że ten uwodzący zapach będzie unosił się za Narzeczoną w drodze do domu, a oczy i nosy przechodniów będą szukać źródła tych królewskich aromatów.
Dwa zaczyny już ogrzewały się na blacie, gdy obie weszłyśmy do mojej kuchni. Potem odmierzanie i odważanie, mieszanie i wyrabianie, aż w końcu czekanie i formowanie. Wszyscy, którzy pieczecie domowe pieczywo znacie te etapy oraz zapewne i dla Was są to jedne z najmilej spędzonych chwil. Tym bardziej przyjemne, gdy po czasie spędzonym w miłym towarzystwie uzyskujemy pięknie pachnący, wybornie smakujący, urzekający swym wyglądem chleb.
Gdy pakowałyśmy pierwszą tiarę do papierowej torebki, wiedziałam, że ten uwodzący zapach będzie unosił się za Narzeczoną w drodze do domu, a oczy i nosy przechodniów będą szukać źródła tych królewskich aromatów.
"A tak! Nic dodać nic ująć" -powiedziała Narzeczona. Choć zagadka, dlaczego u Tili chleby wychodzą ciemniejsze pozostaje nierozwiązana. To muszą być jakieś szczęśliwe fluidy. Co powiedział Narzeczony? Niech pozostanie tajemnicą. Bo jak mówi B.: "Zaraz bym komuś przywaliła" I jeszcze jedno. Narzeczona przygotowuje dla Was wszystkie chleby Hamelmana w jednym miejscu czyli Hamelman Challenge. I to już we współpracy z Narzeczonym. Pierwsza część już prawie, prawie tutaj.
7 komentarzy:
uwodzący zapach tam..
dla nas uwodzący widok pięknej tiary.
Ładny chlebuś:)
Fakt, zapach pieczywa jest uwodzący :) Bardzo tiarowa tiara ;)
z odrobiną dżemu...mniam!
To ja widzę, że Ty Tili w jakimś newralgicznym punkcie mieszkasz, skoro tak wiele zacnych Bloggerek ma do ciebie po drodze. ;)
A chleb przepiękny. Rzeczywiście iście królewski zapach musiał się za nim unosić...
Pozdrawiam!
Piękna tiara!
Moja nie chciała być królewską tiarą i połączyła się w chało-chleb.
Ale pyszna i tak była.Właśnie z własną konfiturą.
Zapach chleba roznosił się po Bielanach. Zamykajcie okna przy pieczeniu, bo nie wytrzymam i wsiądę w metro.
Prześlij komentarz