Jedna z moich ulubieńszych food blogerek zwierzyła mi się kiedyś: Wiesz, dla mnie nacinanie chleba to czynność wręcz intymna. Gaszę światła, włączam światełko nad kuchnią i tnę. ;-) Uśmiechnęłam się czule i pomyślałam o tym, co ja lubię. Lubię wyrośnięte drożdżowe ciasto. Dzielę je dokładnie na części. Każdą formuję w kulkę, daję jej odpocząć. Potem z powagą roluje wałeczki, długie i równe. Przygaszam światła, pod nosem nucę piosenkę. I zaplatam. Dla mnie zaplatanie chałki to czynność wręcz intymna. Ciekawe co na to Freud?
Przepis wybrany przez Olciaky do tego wydania WP na początku mnie nie zachwycił. Przyznaje. Po prostu przerobiłam dużo chałek z mojej ukochanej Maggie Glezer, a i mistrz JH miał tu niemały udział. I wiem, że lubię ciasta dłużej dojrzewające. Jestem natomiast otwarta na nowości. A i On słusznie zauważył: Nie zrobisz nie będziesz wiedziała. I oto jest. Ciasto jest gęste i zwarte. Bardzo łatwo się formuje i zaplata. Konsystencja ciasta sprawia, że w trakcie rośnięcia i pieczenia zachowuje formę i piękne wypukłe sploty. Korzystałam ze splotu z sześciu części, ale ponieważ chałka wyszła mi jakaś długa, zrobiłam z niej wieniec. W środek, by nie zarósł włożyłam drewniany kołek, jakich u nas wiele. A nawet zaryzykowałam i włożyłam z owym kołkiem do piekarnika. Lekko się tylko przypiekł. Zawsze można zamówić nowy kołek. Stolarzy i szkutników ci u nas dostatek.I wiecie co? Ta chałka była całkiem dobra. Może bardziej krucha niż listkowana. Pewnie niezbyt świeża następnego dnia. Czy to jednak ważne, skoro po godzinnej przebieżce byliśmy tak zmęczeni, że zjedliśmy pół. Z domowymi konfiturami z wiśni i czarnych oraz czerwonych porzeczek smakuje wspaniale. A stukilometrowa przejażdżka na rowerze dopełniła dzieła i chałka jest już tylko wspomnieniem.
Przepis w zaproszeniu. Olu bardzo dziękuję za gospodarzenie i zapraszam ponownie. A ja pokaże wam dwie inne chałki. I kilka, nie zawsze udanych, splotów. Tym razem Hamelmanowe. Jedna typowa challah, druga to szwajcarski berne brot. Ten ostatni szczególnie polecam. Obie pozostają dość długo świeże, ale ta ostatnia ma jakiś taki niesamowity smak.
Proporcje na dwie chałki
- 335g mąki pszennej chlebowej- 165g mąki pszennej wysoko-glutenowej (z braku tej na polskim rynku proponuje wziąć 100% mąki pszennej chlebowej)
- 40g cukru
- 37-38g żółtek (jedno duże, lub dwa małe)
- 70g całego jajka (1-2 jajka)
- 37-38g oleju
- 160g wody
- 9-10g soli
- 15g drożdży
Wszystkie składniki umieszczamy w misce, wyrabiamy gładkie ciasto. Po połączeniu składników wyrabiamy je około 6-8 minut. Gluten powinien być dobrze rozwinięty. Ciasto będzie twarde, ale takie ma być. Odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. Po godzinie składamy tj. rozpłaszczamy ciasto i składamy na trzy i ponownie w poprzek na trzy. Dzielimy ciasto na odpowiednią liczbę części. Ja robię to zwykle przy pomocy wagi. Z każdej części formuję kulkę i odstawiam, aby odpoczęła na 10-15 minut. Następnie z każdej kulki formuje długi wałeczek. Nie podsypuję mąką, raczej zwilżam dłonie, wtedy ciasto nie klei się, ani do rąk, ani do blatu. Z gotowych wałeczków zaplatam chałkę. Tutaj dziewięć wałków ułożyłam po trzy i zaplotłam tradycyjny warkocz. Druga chałka to splot z siedmiu części. Zaplecione chałki odstawiłam do wyrastania na 90-120 minut. Przez pieczeniem posmarowałam jajkiem rozmąconym z wodą i posypałam sezamem oraz makiem. Piekłam bez pary w temp. 190-195 st. C przez 30 minut. studziłam na kratce.
Ciasto można też włożyć na noc do lodówki. Robimy to po godzinnej fermentacji w temperaturze pokojowej. Pamiętamy, by odgazować ciasto ze dwa razy w trakcie pierwszych 4-6 godzin lodówkowania.
J. Hamelman
Wszystkie składniki umieszczamy w misce, wyrabiamy gładkie ciasto. Po połączeniu składników wyrabiamy je około 6-8 minut. Gluten powinien być dobrze rozwinięty. Ciasto będzie twarde, ale nie tak jak na chalke itakie ma być. Odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. Po godzinie składamy tj. rozpłaszczamy ciasto i składamy na trzy i ponownie w poprzek na trzy. Dzielimy ciasto na odpowiednią liczbę części. Ja robię to zwykle przy pomocy wagi. Z każdej części formuję kulkę i odstawiam, aby odpoczęła na 10-15 minut. Następnie z każdej kulki formuje długi wałeczek. Nie podsypuję mąką, raczej zwilżam dłonie, wtedy ciasto nie klei się, ani do rąk, ani do blatu. Z gotowych wałeczków zaplatam chałkę. Tutaj były dwa rożne sploty z czterech części. Zaplecione chałki odstawiłam do wyrastania na 90-120 minut. Przez pieczeniem posmarowałam jajkiem rozmąconym z wodą i posypałam sezamem oraz makiem. Piekłam bez pary w temp. 190-195 st. C przez 30 minut. Studziłam na kratce.
Ciasto można też włożyć na noc do lodówki. I w tym przypadku szczególnie to polecam. Robimy to po godzinnej fermentacji w temperaturze pokojowej. Pamiętamy, by odgazować ciasto ze dwa razy w trakcie pierwszych 4-6 godzin lodówkowania.
Proporcje na dwie chałki
- 375g mąki pszennej chlebowej
- 125g mąki pszennej wysoko-glutenowej (z braku tej na polskim rynku proponuje wziąć 100% mąki pszennej chlebowej)
-225g mleka
- 27-28g cukru
- 12-13g żółtek (jedno duże, lub dwa małe)
- 66g całego jajka (1-2 jajka)
- 75g masla
- 10g soli
- 11g drożdży
- 125g mąki pszennej wysoko-glutenowej (z braku tej na polskim rynku proponuje wziąć 100% mąki pszennej chlebowej)
-225g mleka
- 27-28g cukru
- 12-13g żółtek (jedno duże, lub dwa małe)
- 66g całego jajka (1-2 jajka)
- 75g masla
- 10g soli
- 11g drożdży
Wszystkie składniki umieszczamy w misce, wyrabiamy gładkie ciasto. Po połączeniu składników wyrabiamy je około 6-8 minut. Gluten powinien być dobrze rozwinięty. Ciasto będzie twarde, ale nie tak jak na chalke itakie ma być. Odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. Po godzinie składamy tj. rozpłaszczamy ciasto i składamy na trzy i ponownie w poprzek na trzy. Dzielimy ciasto na odpowiednią liczbę części. Ja robię to zwykle przy pomocy wagi. Z każdej części formuję kulkę i odstawiam, aby odpoczęła na 10-15 minut. Następnie z każdej kulki formuje długi wałeczek. Nie podsypuję mąką, raczej zwilżam dłonie, wtedy ciasto nie klei się, ani do rąk, ani do blatu. Z gotowych wałeczków zaplatam chałkę. Tutaj były dwa rożne sploty z czterech części. Zaplecione chałki odstawiłam do wyrastania na 90-120 minut. Przez pieczeniem posmarowałam jajkiem rozmąconym z wodą i posypałam sezamem oraz makiem. Piekłam bez pary w temp. 190-195 st. C przez 30 minut. Studziłam na kratce.
Ciasto można też włożyć na noc do lodówki. I w tym przypadku szczególnie to polecam. Robimy to po godzinnej fermentacji w temperaturze pokojowej. Pamiętamy, by odgazować ciasto ze dwa razy w trakcie pierwszych 4-6 godzin lodówkowania.
25 komentarzy:
przepiekne sploty! mam wielka ochote na chalke.
Cudowne! a te zaplatania są wprost rewelacyjne!
Wow! Chałki wyglądają nieziemsko! Cudowne sploty!
Pozdrawiam:)
Heh, pierwsza mysl jaka przyszla mi do glowy jak zaczelam czytac o tych intymnych czynnosciach bylo wlasnie zaplatanie chalki, ba nawet zagniatanie ciasta juz jest bardzo intymne. A co do splotow to jestes chalkowa mistrzynia :) cuda!
Ślicznie splatasz! Ja do tej pory piekłam chałkę 2 razy i splatanie nadal mnie ogromnie stresuje :-)
Piekne chalki. Jestem pod wrazeniem tych splotow :))
Chalka od Olcika bardzo nam smakowala ale nastepnego dnia niestety nie nadawala sie juz do jedzenia :( Chetnie skorzystam teraz z Twoich przepisow :)
Pozdrawiam!
sploty wręcz nieziemskie , cudne
a przepisy sobie zapisałam
Miałam w planach jeszcze dziś sprawdzić przepis Olcik, ale teraz się zastanawiam...
Twoje chałki, Twoje zaplatańce - niesamowite!
Ach, Ty to masz dar zaplatania - ja poproszę instruktarz z zaplatania tych hamelmanowych chałek :)
A cod o świeżości to u mnie ona na drugi dzień była całkiem całkiem smaczna, ale ja dałam o 1/3 mniej mąki :)
Dla mnie cały proces "chlebowania" jest intymny.
Najchętniej sama zamknęłabym się w kuchni i faktycznie z włączoną cicho muzyką wyrabiała, mieszała i formowała...
Szkoda, że najczęściej za nic nie chce tak wyjść.
Chałki są przepiękne.
Zazdroszczę samozaparcia - ja jakoś nie mogę się zebrać do jakiegokolwiek ruchu...
Pozdrawiam! ;)
Chałki piekne, ate sploty NOWE - cudne...!!! Poproszę jakieś instrukcje zaplatania...
Intryguje mnie też ten kołek... Też chce taki kołek... Skąd wziąć kołek...??? Stolarzy i szkutników u mnie... niedostatek...:(
Pozdrawiam najpiekniej:)i życzę wciąż motywacji do biegania:)
niesamowicie piszesz
wielką przyjemnośc musi sprawiac Ci to co robisz
piękne chałki. wszystkie
Gospodarna Ty to litości nie masz takie cuda tutaj pokazujesz.
I ja koniecznie prosze o instrukcję zaplatania tych chałek i o czym Ty piszesz nie udanych splotów no weż to jak wyglądają te udane. Aż boję sobie je wyobrazić :)
A wogóle to mi zjadło poprezdniego komentarza co dodałam nie wiedzieć dlaczego.
serdecznie pozdrawiam
O jejuniu, toście mnie nachwaliły. No!
Tili nie gadaj tylko próbuj innych chałek. JA to niestety zawsze muszę najpierw wypróbowac "co autor miał na myśli". Choc ja chyba dolałam wody ciut. I i tak była suchawa, co nie znaczy że dobra. okąd jem domowe chleby nie pogardze nawet tygodniowym.
Kto chce instrukcje przeslę zdjęcia z książki, bo watpię czy uda mi się wytłumaczyć.
Chałeczki jak marzenie! tylko na która tu sie zdecydować, a sploty piekne, :)
O to ja poproszę skany z książki :)
Ewelosa maila na gospodarnanarzeczona@gmail.com poproszę Posrtram sie do wieczora. Nie wiem co na to autor książki ;-)
No ładnie Gospodarna, no ładnie.. już się przeraziłam, że może nie smakowała, a tu proszę miłe zaskoczenie.
Nie mówię, że to moja ulubiona chałka (bo ja następnym razem dodam do niej więcej cukru),ale, ale jest na prawdę nie zła!
Bliska ideału o pół cm:)
Pozdrawiam.
Olu, no ja sobie pogrymasiłam tylko. Była dobra. I zobacz ile uczestniczek, mam nadzieje, że zachęci cię to do ponownego gospodarzenia.
Pomyslałam dokladnie jak TY, czyli : tyle róznych chałek upiekłam, czy ja wiem...upiec? teraz wiem że upiekę, najpóźniej w piątek.
Twoje chały jak malowane!
Co za chałki, mniam, mniam. Freud? Jaka analiza? Zapomniał by o zadaniu z wrażenia, tylko by jadł, jadł, patrzył i jadł. Jak i ja... patrzę, bo jestem na diecie "Protein". Smacznego WIELCY MISTRZOWIE SMAKU I ZARAZEM RĘKODZIEŁA. W czasie stosowania diety staram się tu nie zaglądać... I teraz te sploty będą mi się śnić. Podczas odchudzania to, niestety, sny koszmarne.
Ryszardzie, no z tą dietą to wyskoczyłeś. Jak Ryszard zza krzaka. Biegaj i jedz ja ci radzę.A i sny będziesz mieć ładniejsze.
Freud by sobie poużywał...
A my tak intymnie przy chałkach i szczęśliwe z tego powodu!
Oczywiście, Kasiu:)
Gospodrana Narzeczono zrobiłam ja tą twoja chałeczkę Berne brot - i nawet spróbowałam zapelść je wg. instrukcji którą mi podesłaś. tylko ja się tak zapędziłam iż upiekłam jedna ogromną chałę :P:)
serdecznie pozdrawiam
Właśnie stygnie ta moja chała :)
Prześlij komentarz