Chlebek turecki? Tak pamiętam tureckie chlebki. W Sopocie niedaleko stacji, mogę ci pokazać na mapie jak chcesz, sprzedawali takie. Jedliśmy je na spacerach. Swoją drogą nigdy nie jadłem tam innego pieczywa. Ciekawe jakie mieli chleby? Dziś chyba jest tam jakaś restauracja. Tak zrób ten chlebek turecki. Powinien to być batard. Taki
zaczubiony. 
Z zapałem przystąpiłam do pracy. Zawsze milej to piec, gdy ktoś na to czeka. Gdzieś z tyłu głowy kołatało się z niepokojem.
Zaczubiony. Jaki to ma właściwie być Rozpuściłam w rondlu z ciepłym mlekiem melasę i masło. Jak zwykle z połowy porcji. Zapachniało wspomnieniem mleka z miodem i masłem, które szykowała mi na wieczór, a przez pewien czas rano mama. Te poranne doprowadziły do przedszkolnej katastrofy. Odważyłam pozostałe składniki. Ciasto było początkowo lepkie, ale potem miło się wyrabiało. Pozostawiłam do fermentacji na 2 godziny. W połowie odgazowałam nieco. Uformowałam podłużny bochenek i odstawiłam do wyrastania w łożu z grubego lnu i kamieni do ostrzenia.

Upiekłam. Przyszedł On. Podniósł, pocmokał: Trzeba mu było dać wyrastać z kwadrans dłużej. Piec w nieco wyższej temperaturze. No i nie jest
zaczubiony. Zawyrokował wydziobując frontową rodzynkę. Rano zamlaskał z zachwytem. Dobry, choć te w Sopocie, miały inny aromat. Karmelu? Hmmm to teraz ja muszę upiec coś z melasą.
To sobie popiekę.
Za przepis dziękuję Gospodyni tego wydania
Kasi i odsyłam do
zaproszenia. Już jutro podsumowanie i kolejne wypieki. Do końca maja czekamy na wypowiedź w sondzie pod zaproszeniem
WP#72 bodajże. A koronę słonecznikową jeszcze sobie upiekę, mam słabość do
koron i
koronek.
niesamowicie podoba mi się jego wygląd! kolor, te drobinki... idealny :)
OdpowiedzUsuńpamietam ten chlebek! super sie u Ciebie prezentuje! :-)
OdpowiedzUsuńPiękny Ci wyszedł!
OdpowiedzUsuńMój był o wiele ciemniejszy.
Mezczyzni... :) Starasz sie a oni tylko pocmokaja, lekko skrytykuja (oczywiscie oni daja tylko dobre rady, krytyki w tym nie ma :)) I na dodatek wydlubia z chleba to, co najlepsze :)
OdpowiedzUsuńChlebek wyglada swietnie. Ja niestety nie pieklam. (wciaz jestem na bakier w WP, dopiero co upieklam meksykanskie buleczki). Mysle, ze nawet chyba nie znam smaku tego chlebka.
ja się do niego od dawna przymierzam i kiedyś zrobię
OdpowiedzUsuńTwój pysznie wygląda , oj pysznie
Cudo, nie chlebek!
OdpowiedzUsuńDziękuję za możliwość gospodarzenia:)
Piękny i jaka świecąca skórka! cudo, a ja upiekę po terminie:((( czasu jak na lekarstwo...pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękny chleb!
OdpowiedzUsuńA jak się cudnie swieci, super:)
Dziękuję dziewczyny (bo same dziewczyny, czyż nie? ;-)
OdpowiedzUsuńAmber: może twoja melasa była ciemniejsza. Ja użyłam takiej w proszku. Moja melasa w płynie jest czarna jak
smoła.
Świeci się? Gorący bochenek posmarowałam wodą w odrobiną skrobi ziemniaczanej.
Cudowny ideał:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne wyzwanie:)