Przepis w zaproszeniu. Olu bardzo dziękuję za gospodarzenie i zapraszam ponownie. A ja pokaże wam dwie inne chałki. I kilka, nie zawsze udanych, splotów. Tym razem Hamelmanowe. Jedna typowa challah, druga to szwajcarski berne brot. Ten ostatni szczególnie polecam. Obie pozostają dość długo świeże, ale ta ostatnia ma jakiś taki niesamowity smak.
Proporcje na dwie chałki
- 335g mąki pszennej chlebowej- 165g mąki pszennej wysoko-glutenowej (z braku tej na polskim rynku proponuje wziąć 100% mąki pszennej chlebowej)
- 40g cukru
- 37-38g żółtek (jedno duże, lub dwa małe)
- 70g całego jajka (1-2 jajka)
- 37-38g oleju
- 160g wody
- 9-10g soli
- 15g drożdży
Wszystkie składniki umieszczamy w misce, wyrabiamy gładkie ciasto. Po połączeniu składników wyrabiamy je około 6-8 minut. Gluten powinien być dobrze rozwinięty. Ciasto będzie twarde, ale takie ma być. Odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. Po godzinie składamy tj. rozpłaszczamy ciasto i składamy na trzy i ponownie w poprzek na trzy. Dzielimy ciasto na odpowiednią liczbę części. Ja robię to zwykle przy pomocy wagi. Z każdej części formuję kulkę i odstawiam, aby odpoczęła na 10-15 minut. Następnie z każdej kulki formuje długi wałeczek. Nie podsypuję mąką, raczej zwilżam dłonie, wtedy ciasto nie klei się, ani do rąk, ani do blatu. Z gotowych wałeczków zaplatam chałkę. Tutaj dziewięć wałków ułożyłam po trzy i zaplotłam tradycyjny warkocz. Druga chałka to splot z siedmiu części. Zaplecione chałki odstawiłam do wyrastania na 90-120 minut. Przez pieczeniem posmarowałam jajkiem rozmąconym z wodą i posypałam sezamem oraz makiem. Piekłam bez pary w temp. 190-195 st. C przez 30 minut. studziłam na kratce.
Ciasto można też włożyć na noc do lodówki. Robimy to po godzinnej fermentacji w temperaturze pokojowej. Pamiętamy, by odgazować ciasto ze dwa razy w trakcie pierwszych 4-6 godzin lodówkowania.
J. Hamelman
Wszystkie składniki umieszczamy w misce, wyrabiamy gładkie ciasto. Po połączeniu składników wyrabiamy je około 6-8 minut. Gluten powinien być dobrze rozwinięty. Ciasto będzie twarde, ale nie tak jak na chalke itakie ma być. Odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. Po godzinie składamy tj. rozpłaszczamy ciasto i składamy na trzy i ponownie w poprzek na trzy. Dzielimy ciasto na odpowiednią liczbę części. Ja robię to zwykle przy pomocy wagi. Z każdej części formuję kulkę i odstawiam, aby odpoczęła na 10-15 minut. Następnie z każdej kulki formuje długi wałeczek. Nie podsypuję mąką, raczej zwilżam dłonie, wtedy ciasto nie klei się, ani do rąk, ani do blatu. Z gotowych wałeczków zaplatam chałkę. Tutaj były dwa rożne sploty z czterech części. Zaplecione chałki odstawiłam do wyrastania na 90-120 minut. Przez pieczeniem posmarowałam jajkiem rozmąconym z wodą i posypałam sezamem oraz makiem. Piekłam bez pary w temp. 190-195 st. C przez 30 minut. Studziłam na kratce.
Ciasto można też włożyć na noc do lodówki. I w tym przypadku szczególnie to polecam. Robimy to po godzinnej fermentacji w temperaturze pokojowej. Pamiętamy, by odgazować ciasto ze dwa razy w trakcie pierwszych 4-6 godzin lodówkowania.
Proporcje na dwie chałki
- 375g mąki pszennej chlebowej
- 125g mąki pszennej wysoko-glutenowej (z braku tej na polskim rynku proponuje wziąć 100% mąki pszennej chlebowej)
-225g mleka
- 27-28g cukru
- 12-13g żółtek (jedno duże, lub dwa małe)
- 66g całego jajka (1-2 jajka)
- 75g masla
- 10g soli
- 11g drożdży
- 125g mąki pszennej wysoko-glutenowej (z braku tej na polskim rynku proponuje wziąć 100% mąki pszennej chlebowej)
-225g mleka
- 27-28g cukru
- 12-13g żółtek (jedno duże, lub dwa małe)
- 66g całego jajka (1-2 jajka)
- 75g masla
- 10g soli
- 11g drożdży
Wszystkie składniki umieszczamy w misce, wyrabiamy gładkie ciasto. Po połączeniu składników wyrabiamy je około 6-8 minut. Gluten powinien być dobrze rozwinięty. Ciasto będzie twarde, ale nie tak jak na chalke itakie ma być. Odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. Po godzinie składamy tj. rozpłaszczamy ciasto i składamy na trzy i ponownie w poprzek na trzy. Dzielimy ciasto na odpowiednią liczbę części. Ja robię to zwykle przy pomocy wagi. Z każdej części formuję kulkę i odstawiam, aby odpoczęła na 10-15 minut. Następnie z każdej kulki formuje długi wałeczek. Nie podsypuję mąką, raczej zwilżam dłonie, wtedy ciasto nie klei się, ani do rąk, ani do blatu. Z gotowych wałeczków zaplatam chałkę. Tutaj były dwa rożne sploty z czterech części. Zaplecione chałki odstawiłam do wyrastania na 90-120 minut. Przez pieczeniem posmarowałam jajkiem rozmąconym z wodą i posypałam sezamem oraz makiem. Piekłam bez pary w temp. 190-195 st. C przez 30 minut. Studziłam na kratce.
Ciasto można też włożyć na noc do lodówki. I w tym przypadku szczególnie to polecam. Robimy to po godzinnej fermentacji w temperaturze pokojowej. Pamiętamy, by odgazować ciasto ze dwa razy w trakcie pierwszych 4-6 godzin lodówkowania.
przepiekne sploty! mam wielka ochote na chalke.
OdpowiedzUsuńCudowne! a te zaplatania są wprost rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńWow! Chałki wyglądają nieziemsko! Cudowne sploty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Heh, pierwsza mysl jaka przyszla mi do glowy jak zaczelam czytac o tych intymnych czynnosciach bylo wlasnie zaplatanie chalki, ba nawet zagniatanie ciasta juz jest bardzo intymne. A co do splotow to jestes chalkowa mistrzynia :) cuda!
OdpowiedzUsuńŚlicznie splatasz! Ja do tej pory piekłam chałkę 2 razy i splatanie nadal mnie ogromnie stresuje :-)
OdpowiedzUsuńPiekne chalki. Jestem pod wrazeniem tych splotow :))
OdpowiedzUsuńChalka od Olcika bardzo nam smakowala ale nastepnego dnia niestety nie nadawala sie juz do jedzenia :( Chetnie skorzystam teraz z Twoich przepisow :)
Pozdrawiam!
sploty wręcz nieziemskie , cudne
OdpowiedzUsuńa przepisy sobie zapisałam
Miałam w planach jeszcze dziś sprawdzić przepis Olcik, ale teraz się zastanawiam...
OdpowiedzUsuńTwoje chałki, Twoje zaplatańce - niesamowite!
Ach, Ty to masz dar zaplatania - ja poproszę instruktarz z zaplatania tych hamelmanowych chałek :)
OdpowiedzUsuńA cod o świeżości to u mnie ona na drugi dzień była całkiem całkiem smaczna, ale ja dałam o 1/3 mniej mąki :)
Dla mnie cały proces "chlebowania" jest intymny.
OdpowiedzUsuńNajchętniej sama zamknęłabym się w kuchni i faktycznie z włączoną cicho muzyką wyrabiała, mieszała i formowała...
Szkoda, że najczęściej za nic nie chce tak wyjść.
Chałki są przepiękne.
Zazdroszczę samozaparcia - ja jakoś nie mogę się zebrać do jakiegokolwiek ruchu...
Pozdrawiam! ;)
Chałki piekne, ate sploty NOWE - cudne...!!! Poproszę jakieś instrukcje zaplatania...
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie też ten kołek... Też chce taki kołek... Skąd wziąć kołek...??? Stolarzy i szkutników u mnie... niedostatek...:(
Pozdrawiam najpiekniej:)i życzę wciąż motywacji do biegania:)
niesamowicie piszesz
OdpowiedzUsuńwielką przyjemnośc musi sprawiac Ci to co robisz
piękne chałki. wszystkie
Gospodarna Ty to litości nie masz takie cuda tutaj pokazujesz.
OdpowiedzUsuńI ja koniecznie prosze o instrukcję zaplatania tych chałek i o czym Ty piszesz nie udanych splotów no weż to jak wyglądają te udane. Aż boję sobie je wyobrazić :)
A wogóle to mi zjadło poprezdniego komentarza co dodałam nie wiedzieć dlaczego.
serdecznie pozdrawiam
O jejuniu, toście mnie nachwaliły. No!
OdpowiedzUsuńTili nie gadaj tylko próbuj innych chałek. JA to niestety zawsze muszę najpierw wypróbowac "co autor miał na myśli". Choc ja chyba dolałam wody ciut. I i tak była suchawa, co nie znaczy że dobra. okąd jem domowe chleby nie pogardze nawet tygodniowym.
Kto chce instrukcje przeslę zdjęcia z książki, bo watpię czy uda mi się wytłumaczyć.
Chałeczki jak marzenie! tylko na która tu sie zdecydować, a sploty piekne, :)
OdpowiedzUsuńO to ja poproszę skany z książki :)
OdpowiedzUsuńEwelosa maila na gospodarnanarzeczona@gmail.com poproszę Posrtram sie do wieczora. Nie wiem co na to autor książki ;-)
OdpowiedzUsuńNo ładnie Gospodarna, no ładnie.. już się przeraziłam, że może nie smakowała, a tu proszę miłe zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńNie mówię, że to moja ulubiona chałka (bo ja następnym razem dodam do niej więcej cukru),ale, ale jest na prawdę nie zła!
Bliska ideału o pół cm:)
Pozdrawiam.
Olu, no ja sobie pogrymasiłam tylko. Była dobra. I zobacz ile uczestniczek, mam nadzieje, że zachęci cię to do ponownego gospodarzenia.
OdpowiedzUsuńPomyslałam dokladnie jak TY, czyli : tyle róznych chałek upiekłam, czy ja wiem...upiec? teraz wiem że upiekę, najpóźniej w piątek.
OdpowiedzUsuńTwoje chały jak malowane!
Co za chałki, mniam, mniam. Freud? Jaka analiza? Zapomniał by o zadaniu z wrażenia, tylko by jadł, jadł, patrzył i jadł. Jak i ja... patrzę, bo jestem na diecie "Protein". Smacznego WIELCY MISTRZOWIE SMAKU I ZARAZEM RĘKODZIEŁA. W czasie stosowania diety staram się tu nie zaglądać... I teraz te sploty będą mi się śnić. Podczas odchudzania to, niestety, sny koszmarne.
OdpowiedzUsuńRyszardzie, no z tą dietą to wyskoczyłeś. Jak Ryszard zza krzaka. Biegaj i jedz ja ci radzę.A i sny będziesz mieć ładniejsze.
OdpowiedzUsuńFreud by sobie poużywał...
OdpowiedzUsuńA my tak intymnie przy chałkach i szczęśliwe z tego powodu!
Oczywiście, Kasiu:)
OdpowiedzUsuńGospodrana Narzeczono zrobiłam ja tą twoja chałeczkę Berne brot - i nawet spróbowałam zapelść je wg. instrukcji którą mi podesłaś. tylko ja się tak zapędziłam iż upiekłam jedna ogromną chałę :P:)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Właśnie stygnie ta moja chała :)